Wykonanie
O tym co warto zjeść - ciąg dalszy. Dziś na talerz trafia Pasta z
suszonymi pomidorami (
marka Toppo, wyprodukowano dla Lidl). A może i nie na talerz, bo jednym sprawnym ruchem zostaje rozsmarowana na kromce
chleba i z wielkim apetytem zjedzona...Pasty Toppo to lidlowy odpowiednik
serii past wypuszczonej jakiś czas temu przez Lisnera (de facto, pasty te również produkowane są przez Lisnera). Występują w wielu smakach, z czego akurat dziś trafiło na
suszone pomidory. I dobrze - zakochałem się i nie
mogę doczekać się kolejnych smaków! Co mnie tak zachwyciło?
Suszone pomidory - mnie już samo to wystarcza do szczęścia. W paście występują w ilości 8g, czyli 10% zawartości opakowania. To wystarczająca ilość. Zapewnia dobry smak nawet cienko posmarowanej kromce
pieczywa, ale nie sprawia, że wszystko jest mdłe i do
bólu "suszonopomidorowe".Co wynika z optymalnego aromatu - pastę można jeść jak się chce - rozsmarowaną super cienko, cienko, średnio, grubo, a nawet - gdy nikt nie patrzy - można po trochu wyjadać samą prosto z opakowania! Po prostu jedno, wielkie mniam! :)Przechodząc do faktów - plastikowy kubeczek
mieści w sobie 80g pasty. To niezbyt dużo, ale biorąc pod uwagę dość intensywny smak, wystarczy na dobrych kilka kanapek. Cena to 1,65zł/opakowanie. Skład widoczny jest po prawo. Pozytywnym akcentem jest to, że pasta nie zawiera
octu, który nadaje charakterystyczny smak (a moim zdaniem po prostu go psuje). Co jest mniej wesołe - ma zagęstniki i sztuczne aromaty. Szkoda, że to co kupne i smaczne, nie zawsze jest naturalne.Jedyną rzeczą, która mnie trochę przeraża w tej paście jest wartość odżywcza... ponad 50% to tłuszcz, a wartość energetyczna sięga 500kcal/100g produktu. To bomba kaloryczna, ale... jak tu sobie odmówić takiej przyjemności? Ocena 9/10 i już nie
mogę się doczekać, aż przetestuję kolejne smaki!